

Cyberprzestępcy coraz częściej inwestują zarobione na atakach pieniądze w legalne biznesy – wynika z analizy ekspertów Sophos. Zakładają startupy, otwierają restauracje czy prowadzą kursy programowania.
Ataki ransomware, kradzieże danych oraz phishing generują milionowe zyski
uzyskiwane głównie w kryptowalutach. Jak wynika z raportów Sophos, nawet 30% żądań okupu w ramach ataków ransomware opiewa na kwotę ponad 5 milionów dolarów.
Pozornie legalne biznesy pozwalają hakerom na upłynnianie dużych kwot bez pozostawiania śladów
Kwestia tego, co dzieje się później z tymi pieniędzmi, nie przyciągała dotąd uwagi. Analitycy firmy Sophos przeanalizowali dyskusje przestępców na forach w darknecie, dostępne dane korporacyjne oraz ruchy portfelowe i odkryli, że nielegalnie pozyskane zyski są inwestowane zarówno w działalność przestępczą, jak i w legalne biznesy.
Śladem okupów: nieruchomości, złoto, restauracje i NGO
Hakerzy lokują swoje środki w firmach i startupach z branży cyberbezpieczeństwa oraz IT. Pozwala im to na poszerzenie swojej wiedzy, zdobycie środków i infrastruktury na potrzeby kolejnych ataków.
- Firmy – przynajmniej na papierze – często wyglądają profesjonalnie, mają atrakcyjny dla inwestorów model biznesowy i sprawiają wrażenie w pełni legalnych.
- Kanały, takie jak Telegram czy WhatsApp Business, są wykorzystywane do nawiązywania kontaktów biznesowych.
- Środki z cyberataków lokowane są również w nieruchomościach, akcjach czy metalach szlachetnych (złoto, diamenty).
Transakcje najczęściej zawierane są w krajach o stabilnej jurysdykcji, takich jak Szwajcaria, USA czy Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Granice między przestępczością w świecie cyfrowym a rzeczywistym coraz bardziej się zacierają i właśnie to jest niebezpieczne.
Jedynym sposobem na rozwiązanie tego problemu jest zacieśnienie współpracy między sektorem prywatnym i publicznym, szczególnie między firmami zajmującymi się cyberbezpieczeństwem a lokalnymi organami ścigania.