Dzięki uprzejmości firmy Tracer, otrzymaliśmy do testu słuchawki bezprzewodowe Beat Black. Cechują się one m.in. wbudowanym mikrofonem i całkiem długą pracą na baterii. Co ciekawe, Tracer Beat Black umożliwiają połączenie z dwoma urządzeniami w jednym czasie! Pozwala także na wyświetlanie informacji na temat poziomu naładowania wewnętrznego akumulatora na iPhone’ach i iPadach. Takie ciekawostki skłoniły mnie do przyjrzenia się bliżej temu modelowi. Oto jego specyfikacja techniczna: Czas pracy słuchawek: słuchanie muzyki do 12 godzin. Czas pracy słuchawek: dzwonienie do 11 godzin Czas ładowania: 3 godziny Czas pracy w trybie czuwania do 250 godzin Zasięg do 10 metrów Wbudowana bateria Litowo-Polimerowa 320mAh ładowana przez port USB Tracer Beat Black sprzedawany jest w eleganckim blistrze. Na pudełku umieszczono wszelkie cechy produktu, tak, żeby potencjalny klient mógł zapoznać się z nimi jeszcze przed zakupem. Na bocznych powierzchniach słuchawek umieszczono przełączniki – do przodu, wstecz, głośniej, ciszej i wyłącznik. Są odpowiednio duże, aby wygodnie się je obsługiwało. Kiedy słuchawki spoczywają na uszach obsługa guzików nie stanowi problemu, są one wyczuwalne i mają optymalny, wyraźny skok. Wygląd zewnętrzny słuchawek nie pozostawia wiele do życzenia. Beat Blacks nie wyglądają na designerskie. Ot, typowy, lekko ascetyczny model. Na pierwszy rzut oka można ocenić, że użyty plastik, przynajmniej w częściach błyszczących jest wątpliwej jakości. Połysk jest co prawda w modzie, ale według mnie dużo lepiej wygląda tworzywo o fakturze gumowanej, antypoślizgowej, użyte na wewnętrznej stronie słuchawek. Kompatybilność słuchawek z telefonami sprawdzałem przez jakiś czas testując wszelkie smartfony jakie wpadły mi w ręce. Oprócz głównego wniosku, mówiącego, że nie ma problemów ze współpracą z większością popularnych modeli smartfonów (Samsung, LG, HTC, Lenovo, Asus) i telefonów (Nokia, Samsung, Sony Ericsson), natrafiłem jednak na kilka wyjątków od tej reguły. Korzystając z chińskiego telefonu Jiayu G4 urządzenie połączyło się, sparowało, ale dźwięk odtwarzany przez słuchawki był wyraźnie zakłócony, przerywany i niemal niezrozumiały. Natomiast w modelu Sony Ericsson Xperia Neo-V sparowanie urządzeń było w ogóle niemożliwe. Maniacy dźwięku wydobywającego się ze słuchawek z pewności uznaliby za herezję pisanie o jego jakości w kontekście urządzenia bezprzewodowego. Ja osobiście doskonale odróżniam dźwięk porządnego audio korelując go ze słabymi “pierdziawkami”. Mimo tego wolałbym nie wnikać w jakość dźwięku oferowaną przez bezprzewodowe słuchawki. Mnie ona jak najbardziej zadowala i z pewnością spełni też oczekiwania osób, które ponad jakość cenią sobie praktyczność braku kabli. Słuchawki obszyte są tworzywem skóropodobnym (tzw. ekoskóra), co nie wróży im bardzo dużej trwałości. Szwy widoczne na bocznych powierzchniach także sprawiają miejscami wrażenie niedbałych i chaotycznych. Nie ma tej nuty ekstrawagancji, za to da się ujrzeć lekką niechlujność. Podsumowując kilkanaście dni spędzonych ze słuchawkami na uszach nie da się oprzeć wrażeniu, że jakość ich wykonania pozostawia nieco do życzenia. Wydaje mi się, że w tym zakresie cenowym uda się kupić model, w którym dbałość o detale stoi na nieco wyższym poziomie. Co do samej funkcjonalności to już na pierwszy rzut oka wydawała się ona niezwykle ciekawa, a dłuższy czas ze słuchawkami tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Kompatybilność, mimo kilku stwierdzonych problemów, można uznać za zadowalającą (większość mainstreamowego sprzętu działał bez zarzutu). Natomiast sam dźwięk, jak już wspomniałem, jest absolutnie wystarczająco dobry jak na produkt bezprzewodowy. Tutaj Tracer nie ma się czego wstydzić. Jeżeli więc szukacie tanich, bezprzewodowych słuchawek i jesteście gotowi na kilka kompromisów, to Tracer Beat Black raczej was nie zawiodą.
Sprzęt do testów dostarczył: